Legenda o gigantycznym kontrabasie

Sumienny i prawdziwy opis niesłychanie dużego kontrabasu będącego w samym sercu Śląska na Starej Górze.

 

home_img_2

Po pierwsze postanowiono, że kontrabas będzie miał 400 łokci długości i 80 łokci szerokości.

Po drugie wzięto 6 760 słupków, a z tego 576 do siodła kontrabasu.

Po trzecie przy kontrabasie pracowało 92 cieśli, 80 stolarzy i 100 ludzi do pomocy, potrzebowali aż 9 lat, aby skończyć instrument.

Po czwarte do wykonania śrub naciągających struny użyto 4 ogromnych dębów.

Po piąte do wykonania smyczka użyto 8 drzew wawrzynowych nadnaturalnej wielkości.

Po szóste z 20 tysięcy końskich ogonów i grzyw przez 2 lata 200 ludzi bardzo starannie i kunsztownie plotło struny.

Po siódme, aby skleić kontrabas wzięto rogi z 80 tysięcy polskich wołów i przez 3 lata 200 osób gotowało je w potężnej kadzi, przy czym przez nieostrożność 50 osób wpadło do niej i zginęło.

Po ósme do strojenia kontrabasu zatrudniono 500 mężczyzn z bardzo dużymi narzędziami.

Po dziewiąte do najmniejszej struny wzięto 4 768 jelit z najlepszych i najbardziej szlachetnych owiec.

Po dziesiąte, co do reszty strun siedmiostrunowego kontrabasu jest to niemożliwe do opisania.

Po jedenaste na kontrabasie grano tylko trzy razy do roku: w Wielkanoc, Zielone Świątki i Boże Narodzenie, a to dlatego, że brzmienie kontrabasu było słychać od jednego święta do drugiego.

Po dwunaste do obsługi smyczka potrzeba było 680 osób.

Po trzynaste do smarowania smyczka zamówiono 800 centarów kalafonii, która 80 mężczyzn po każdym święcie cały dzień i noc smarowało smyczek.

Po czternaste w Dzień Wielkanocy tego roku po raz pierwszy w czasie granie zerwała si najmniejsza struna zabijając 380 osób.

Po piętnaste pewien dowcipny mężczyzna chcąc rozejrzeć się po okolicy, zaglądnął do wnętrza kontrabasu, po czym zakręciło mu się w głowie i wpadł do środka. Zanim doleciał do dna, spadał aż przez dwa dni, dlatego można sobie wyobrazić , jak tam było głęboko.

Historia z wyciągnięcia tego nieszczęśnika będzie przedstawiana w innej legendzie.

Po szesnaste, zerwanej struny nigdy nie naciągnięto i nastrojono. W czasie grania ciągano smyczkiem tam i z powrotem z wieży o wysokości 50 sążni. Po koncercie wieża zadrżała i zawaliła się zabijając jednego barana, szczęśliwie nikt z ludu nie ucierpiał.

A tak naprawdę nigdy tego kontrabasu nie było, nikt go nie widział, nikt go nie słyszał.

Miłośnicy sztuki osobliwej podtrzymują legendę kontrabasu poprzez odwiedzanie miejsca jej powstania. Legenda znana jest i opowiadana w pobliskich miasteczkach.

Napisane przez mistrza ceremonii „Starego Fryca”. Poprzez rodzinę Hoffmana i ich krewnych, którzy mieszkali na Starej Górze legenda była wiecznie pielęgnowana i przechowywana.

Tłumaczył Wacław Łuka, korekta językowa Marek Janas.

[line]

Opowieść na tym się nie kończy….

Azaliż prawdą jest, że ludzie wędrujący przez Starą Górę z odległego świata dostawali tu nocleg i dobrą strawę. Wysłuchiwali opowieści i ku ich zaskoczeniu mogli zobaczyć miniaturę kontrabasu, o którym opowiada legenda.

Miniaturę kontrabasu, mały kontrabasie wielkości kciuka, a może mniejszy, podarował miejscowym potężny i bogaty król krasnali Klemenscydes, gdy usłyszał legendę. Król Klemenscydes jest władcą ludu krasnali zamieszkującego szczeliny i sztolnie Starej Góry od dawien dawna , nim przybyli tu ludzie.

Dzieje tego ludu opisuje kronikarz Kraskron, który liczy sobie 6 333 lata i pamięta mieszkające na ziemi smoki. Dawne czasy i życie staro górskiego i starosławnego plemienia krasnoludków Kraskron opisał w „ Księdze Góry”.

Król Klemenscydes przyrzekł, że do „Księgi Góry” może mieć dostęp ten z ludzi, kto jest mądry, prawy, szlachetny, odważny, ten kto nie zazdrości, nie plotkuje i zna swoje miejsce w hierarchii.

Wracając do kontrabasu, ostatnio widziano go w 1953 r. przed zniszczeniem gospody.

Wieść niesie, że kontrabas odnajdzie się, gdy zostanie odbudowana gospoda, w której przechowywano kontrabas.

Miły słuchaczu, gdy będziesz na Starej Górze w cichy wieczór, a na osice nie drgnie nawet listek, poczujesz bezruch powietrza. Wytęż wtedy słuch. Usłyszysz piękną melodię kontrabasu wydobywającą się z ziemi; to gra legendarny instrument pieśń Starej Góry, pieśń odwieczną, która porusza nawet serca z kamienia. Pieśń dla wszystkich mieszkańców, którzy tu żyli od zarania wieków.

Miły gościu, jeśli wytężysz jeszcze bardziej słuch i przymkniesz oczy, poza melodią usłyszysz lekki gwar, stukania młotków, kilofów, turkot taczek, pisk kołowrotów – to gawarkowie i krasnoludy wydobywają złoto, srebro i inne kruszce. Wydrążone chodniki i komnaty będą służyć ludowi króla Klenenscydesa. Otwórz powoli oczy, czar nie pryśnie.

Zobaczysz wokół siebie powietrze drgające srebrnym i złotym pyłem.

Resztę tajemnic i dziwów opowiem ci w jasną pełnią rozgwieżdżoną noc.

Cyt iskierka zgasła, ogarek wypalony, ciemność z każdej strony. – Słyszysz? Duch Żelaznej Kopy cicho stawia stopy, siada na szczycie, wspomina dawne życie.